O panu Leszku, kierowniku projektu Nowy Sącz, można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest spokojnym i ceniącym sobie dobre relacje z podwładnymi człowiekiem. Szczerze mówiąc, nie do końca wiem jakim cudem nadal wytrzymuję napiętą atmosferę w biurze i jeszcze nie zrezygnowałem z pracy. Jakiś psycholog na pewno odnalazłby w mojej podświadomości jakieś zapędy masochistyczne – nie ma innego wytłumaczenia.
Bardzo charakterystyczną cechą pana Leszka jest to, że nigdy nie myśli o uczuciach innych osób i zawsze wali prosto z mostu to, co widzi. Jego komentarze nie ograniczają się przy tym wyłącznie do kwestii zawodowych, a dotyczą wszystkiego, co dzieje się wokół kierownika. Dla przykładu, parę dni temu koleżanka z pracy przyszła do biura w nowej fryzurze. Trzeba przyznać, że nie wyglądała w niej jakoś oszałamiająco, ale też nie najgorzej. Wszyscy w biurze (za wyjątkiem kierownika) grzecznie skomplementowaliśmy nowy wygląd koleżanki, tłumacząc się w duchu z drobnego kłamstewka.
Kierownik, gdy tylko zobaczył nową fryzurę Magdy nie mógł powstrzymać śmiechu i cisnących się na usta kąśliwych żartów. Przez cały dzień komentował, że koleżanka wygląda jak strach na wróble, pytał, czy strzelił w nią rano piorun i mówił inne, równie przykre rzeczy. Nic dziwnego, że pod koniec dnia Magda poszła wypłakać się do łazienki. Sam miałem ochotę uronić parę łez.
Dodaj komentarz anuluj odpowiedź