Leżąc w łóżku i analizując swoją obecną sytuację muszę powiedzieć, że bardzo, ale to bardzo tęsknię za swoją pracą kierownika projektu we Wrocławiu, kierownik projektu Wrocław. Niestety od dwóch tygodni leżę unieruchomiona na łóżku ze złamaną nogą i mogę jedynie wspominać dobre chwile w pracy. Z natury jestem osobą, która bardzo lubi życie w ciągłym ruchu, emocje, stres i podejmowanie nowych wyzwań, dlatego długotrwałe leżenie w łóżku w jednej pozycji jest dla mnie niczym kara za najcięższe grzechy. Nogę złamałam przez przypadek, gdy biegnąc z jednego piętra mojego biura na drugie poślizgnęłam się na mokrej podłodze i niefortunnie złamałam kość piszczelową. Złamanie jest o tyle nieciekawe, że nie chce się goić, a każda próba postawienia nogi na podłodze i przeniesienia na nią ciężaru ciała może się skończyć kolejnym przesunięciem i kolejnym nastawianiem kości. Wiem co to znaczy, bo mimo przeciwwskazań lekarza, w zaledwie dwa dni po wypadku pojechałam na parę godzin do pracy, co skończyło się uszkodzeniem kości, opuchnięciem nogi pod gipsem i ogromnym bólem. Moja noga wyglądała niczym wielka, fioletowa parówka, a ja bałam się, że jeszcze chwila i na zawsze stracę możliwość poruszania się na dwóch nogach.
Po tej nauczce cały czas leżę w łóżku, nigdzie się nie ruszam i czekam na znak od lekarza, że w końcu mogę się zacząć ruszać. Noga boli mnie już znacznie mniej, do tego swędzi jak szalona w miejscach, do których w żaden sposób nie mogę się dostać, bo przykrywa je gips. Mam nadzieję, że za parę tygodni będę mogła bez przeszkód wrócić do pracy. Dość już mam tego leżenia!
Dodaj komentarz anuluj odpowiedź