Koniec projektu

W ciągu dzisiejszego dnia ma nastąpić rozliczenie i zakończenie projektu, z którym nasz zespół projektowy walczył przez ostatnich kilka tygodni. Wszystkie działania zostały zatwierdzone i skontrolowane przez kierownika projektu, który aktywnie uczestniczył we wszystkich pracach.

Kilka tygodni ciężkiej pracy zakończonej sukcesem daje poczucie ogromnej satysfakcji z wykonywanego zawodu. Chociaż czasem narzekam na pracę w swojej firmie, to wiem, że inni mają gorzej, a ja powinienem docenić to, co mam. Wielu kolegów ze studiów narzeka na firmę, na wynagrodzenie i na kierownika, a ja ponarzekać mogę jedynie na zarobki, które zawsze mogłyby być trochę wyższe. Na pewno nie mogę mieć żadnych pretensji do kierownika projektu Mysłowice, który jest człowiekiem z sercem na dłoni i osobą, której bardzo łatwo zaufać. Mówi się, że w dużych korporacjach radę dadzą sobie jedynie osoby silne i despotyczne, ale pan Witek jest potwierdzeniem, że nie zawsze musi tak właśnie być.

Każdemu, kto twierdzi, że kierownicy są zawsze bezwzględni staram się udowodnić, że wcale tak  nie musi być. Niestety, takich szefów, jakiego ja mam, jest naprawdę niewielu, dlatego większość Polaków słusznie uważa, że przełożeni to inny rodzaj ludzi – ludzi, którzy uważają się za lepszych od innych.

Z niepowodzeniem

Gdy do naszego zespołu pracowników dołączyła nowa koleżanka, Marlena, starałem się nie nastawiać wobec niej bardzo negatywnie. Co z tego, że miała pracować jako kierownik projektu Świętochłowice, a ja do tej pory miałem same niemiłe wspomnienia z kierownikami-kobietami. Może ta miała się okazać o wiele lepsza od pozostałych i raz na zawsze odmienić moje negatywne nastawienie do kobiet rządzących mężczyznami.

Uwierzcie mi – bardzo starałem się być otwartym i tolerancyjnym. Na początku argumentowałem, że częste pomyłki i problemy pani kierownik wynikają z zestresowania, nowych warunków pracy, dużego stresu i dużego zakresu obowiązków, do jakiego trzeba się przystosować. Jednak, gdy mimo upływu czasu jakość pracy pani Marleny nie poprawiała się, zacząłem wątpić czy kiedykolwiek uda mi się odzyskać wiarę w talent kobiet do kierowania projektami. Już wtedy było wiadome, że zatrudnienie pani Marleny okazało się feralną pomyłką, którą jakoś trzeba było naprawić.

Pracodawca nie zastanawiał się zbyt długo nad sposobem naprawy sytuacji i zwyczajnie nie przedłużył pani Marlenie umowy, po skończonym okresie próbnym. Na jej miejscu pojawił się Miłosz, który od razu zaczął radzić sobie świetnie.

O zarządzaniu projektem

Czuwanie nad realizacją projektu nie jest zadaniem łatwym, choćby przez to, że w ramach wykonywanych działań jestem zobowiązany czuwać nad efektywnością pracy całego zespołu projektowego, kierownik projektu Pabianice. A jak wiadomo, w skład zespołu zajmującego się realizacją projektu wchodzą ludzie – żywe jednostki, które mają swoje charakterki, złe dni, złe humory i lubią mi czasem zaleźć za skórę.

W skład mojego zespołu pracowników wchodzi sześć osób, przy czym każda jest inna od pozostałych. Chyba najbardziej lubię liderkę zespołu, Ewelinę, która mimo drobnej postury jest prawdziwą babką z jajami. Ewelina trzęsie całym zespołem i już na początku swojej kariery w firmie podporządkowała sobie współpracowników. Siła jej charakteru jest nieproporcjonalnie duża do jej niewielkiej wysokości. Najlepszą koleżanką Eweliny jest Liliana, również zdolna dziewczyna, tyle tylko, że nieco spokojniejsza. Dziewczyny są jak Jing i Jang, które się wzajemnie uzupełniają. Gdy jedna trochę przesadza druga ją strofuje i odwrotnie.

O ile dziewczyny z mojego zespołu są sympatyczne i pracowite, o tyle z chłopakami pracuje mi się nieco gorzej. Oni chyba nadal nie pogodzili się z moim awansem na kierownika, bo czasem nie chcą mnie słuchać lub coś tam komentują pod nosem. W arogancji i złym stosunku do pracy przoduje Olek, niegdyś mój najlepszy kolega, który zmienił się po moim awansie.

Zbawienna przerwa na kawę

Choćby się waliło i paliło, tak zawsze, bez względu na to, jaki mamy dzień i ile pracy do zrobienia, tradycją jest, bym ja wraz z całym swoim zespołem produktowym spędzał piętnaście minut na wspólnej kawie i ciastku. Nie wiem kto wymyślił pomysł wspólnej przerwy, ale muszę przyznać, że zrobił kawał dobrej roboty i pomógł w lepszej komunikacji w zespole. Dzięki tym piętnastominutowym przerwom każdy pracownik zna się z innymi nie tylko pod względem zawodowym, ale i prywatnym. Oczywiście nikt podczas przerw nie porusza jakichś bardzo intymnych tematów, jednak rozmowy o partnerach, dzieciach i innych typowych polskich problemach są na porządku dziennym. Nawet najlepsza kawa nie jest dobra, jeśli nie towarzyszy jej jakieś słodkie ciastko lub bułeczka, dlatego codziennie rano do firmy przyjeżdża zamówienie na dwanaście kawałków ciast, dwanaście pączków lub dwanaście innych smakołyków. Razem z moim jedenastoosobowym zespołem składamy się na słodycz, dzięki czemu każdy ma coś słodkiego dla siebie.

Miejscem naszych spotkań jest zazwyczaj biuro, w którym realizowane są projekty. Każdy siedzi we własnym fotelu, popija kawę i oblizuje palce z lukru. Te piętnaście minut wytchnienia od codziennych obowiązków są chwilą na relaks, która pozwala zebrać siły na resztę dnia. Wspólną kawę organizujemy zazwyczaj około 13.00, ponieważ wtedy każdy ma wrażenie, że do końca dnia pracy zostało zaledwie kilka minut. Każdemu pracuje się lepiej mając w perspektywie szybkie pójście do domu, kierownik projektu Szczecin.

Jak traktować podwładnych

Pamiętajcie, moi mili, że kierownik projektu, mimo że jest osobą na stanowisku kierowniczym, to także człowiek, który ma uczucia, marzenia, obawy i nadzieje. Idąc do pracy większość kierowników projektu zakłada na swoją twarz maskę nieprzenikliwości, powagi i braku uczuć, jednak tak jak wspomniałem jest to tylko maska, mająca wywrzeć na podwładnych odpowiednie wrażenie i zmusić ich do konkretnych zachowań. Zarządzanie zespołem ludzkim jest zajęciem bardzo odpowiedzialnym i trudnym, dlatego trzeba sobie z nim radzić najlepiej jak się umie. Nadmierne zacieśnianie więzów z podwładnymi może przynieść skutek odwrotny do oczekiwanego, a więc obniżenie efektywności wykonywania zadań i realizacji projektów.

Szef to zawsze szef, dlatego traktować go trzeba z odpowiednim szacunkiem i nastawieniem. Kierownik projektu, kierownik projektu Gliwice, nie może pozwolić, by jego zespół realizacyjny wszedł mu na głowę i pozwalał sobie na o wiele za dużo. Podstawą dobrego działania współpracy jest zachowanie stosunków służbowych.

Jako długoletni kierownik projektu doświadczyłem w swojej pracy niemało i wiem na jej temat jeszcze więcej. Raz miałem nawet taki pomysł, by zaprzyjaźnić się ze swoimi podwładnymi, jednak nic dobrego z tego nie wyszło. W ciągu zaledwie dwóch miesięcy efektywność pracy mojego zespoły zmalała dwukrotnie, a ja połowę rzeczy musiałem robić sam. Dopiero gdy ukróciłem rozmowy nie na temat i zacząłem odsuwać się od swojego zespołu wszystko zaczęło wracać do normy. Moim podwładni zrozumieli gdzie jest ich miejsce i czym powinni zajmować się w pracy, a ja obiecałem sobie, że nigdy więcej nie spróbuję przyjaźni w pracy.

Byle do jutra

Gdy wczoraj wieczorem otrzymałam telefon z informacją o zaproszeniu mnie na rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko kierownika projektu początkowo myślałam, że któryś z moich znajomych robi sobie ze mnie żarty, bo wie, jak bardzo zależy mi na tej posadzie i ile czasu czekam na odpowiedź z firmy, do której wysłałam swoje dokumenty aplikacyjne. Przyznam, że głos po drugiej stronie linii telefonicznej nieco przypominał mi głos mojego dobrego kolegi, Darka, jednak okazało się, że to tylko przesłyszenie.

Rozmowa kwalifikacyjna zaplanowana jest na jutro na 12.00. Nie wiem jakim cudem uda mi się o zdrowych zmysłach przetrwać do tej godziny, ponieważ niemal cały czas myślę o tym jak dobrze wypaść i jak zaprezentować się z jak najlepszej strony. Nigdy wcześniej nie pracowałam jako kierownik projektu, lecz w swoim życiorysie posiadam wzmiankę o trzyletnim doświadczeniu w pracy w zespole projektowym. Dodatkowo, ukończyłam wymagany kierunek studiów i jakiś kurs z zarządzania projektami, kierownik projektu Chorzów.

Cały dzisiejszy ranek poświęcam na przypominanie słówek z angielskiego, które mogłyby przydać się podczas spotkania. W końcu dobra znajomość angielskiego jest jednym z podstawowych wymogów na stanowisko kierownika projektu, dlatego muszę się na tym polu wykazać. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli i otrzymam propozycję pracy. Podejrzewam, że razem ze mną o to stanowisko stara się jeszcze z pięćdziesiąt innych osób, dlatego trochę obawiam się o swój sukces.

Zmiana na gorsze

Niedawno zmienił się szef naszego zespołu projektowego. Dla wszystkich członków zespołu odejście pana Krzysia było wielkim szokiem, ponieważ wspólnie przeżyliśmy bardzo wiele, osiągnęliśmy dziesiątki cudownych sukcesów i walczyliśmy z kilkoma porażkami. Pan Krzysztof był najlepszym kierownikiem projektu jakiego można sobie wymarzyć: zawsze nastawiony na pomoc i współpracę, spokojny, rzeczowy i sumienny. W ciągu kilku lat wspólnej pracy zaledwie parę razy słyszałam jego krzyk, a gdy Krzysztof krzyczał znaczyło to, że z projektem dzieje się coś bardzo niedobrego.

Na miejscu Krzysztofa pojawiła się Anna. Zastąpienie mężczyzny kobietą w bardzo wielu pracownikach wzbudziła lekką obawę, ponieważ kolektywnie uważamy, że mężczyźni lepiej spisują się w roli project managerów, kierownik projektu Wałbrzych. Pan Krzysztof, który wolał jednak by go nazywać Krzyśkiem, był kompletnym zaprzeczeniem  tego, z czym aktualnie mamy do czynienia. Pani Anna (nie Ania) jest kobietą zorientowaną na osiągnięcie jak największego sukcesu w jak najkrótszym czasie. Widać to po jej minie i nastawieniu do nas, swoich podwładnych, i do wykonywanej przez nas pracy. Skończyły się przyjacielskie pogaduchy z project managerem i żarty podczas przedpołudniowej kawy. Miejsce luzu i serdeczności zajął oficjalny tom i ciche wypełnianie wszystkich obowiązków. Mimo, że Anna pracuje z nami dopiero od dwóch tygodni, chłopaki z zespołu nazwali ją „królową śniegu” i tak już chyba zostanie.

Szok w nowej pracy

Dopóki nie rozpocząłem pracy na stanowisku kierownika projektu, zawsze wydawało mi się, że stanowiska menedżerskie są posadami typowo reprezentacyjnymi i piastując funkcję project managera nie będę musiał robić prawie nic. Nie wiem skąd w mojej głowie wzięło się takie przekonanie, skoro było całkowicie błędne. Podejrzewam, że kiedyś ktoś naopowiadał mi jakichś głupot, a ja w to naiwnie uwierzyłem.

Zakres obowiązków, który mi przedstawiono podczas pierwszego dnia pracy początkowo uważałem jako świstek, który jest wymagany ze względów proceduralnych, a który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Trudno sobie wyobrazić w jak wielkim szoku byłem, gdy niemal od razu zostałem wrzucony w intensywny wir pracy, a cały zakres obowiązków musiał zostać zrealizowany. Otrząśnięcie się ze wstrząsu zajęło mi parę długich i ciężkich dni, jednak mniej więcej po tygodniu wszystko zaczęło się układać, a ja powoli uporządkowywałem sobie wszystko w głowie. Gdyby nie prężnie działający i odpowiedzialny zespół projektowy, pierwszy tydzień pracy byłby jeszcze gorszy, jednak na szczęście zespół sam zajmował się swoimi sprawami, podczas gdy ja miałem czas przyzwyczaić się do nowej zawodowej sytuacji. Ciężko jest przeskakiwać z niższego stanowiska na wyższe i od początku uczyć się wykonywać nowe obowiązki. Na pewno łatwiej mają kierownicy, kierownik projektu Katowice, którzy na to samo stanowisko przechodzą z firmy do firmy. Oni wiedzą co w prawie piszczy i co z tym piszczeniem zrobić. Ja też musiałem się tego nauczyć.

Piąć się coraz wyżej

Dokładnie za dwa tygodnie przyjdzie moment, w którym pożegnam się z pracą kierownika projektu, z którą związaną byłem przez ostatnie trzy lata. Project managerem zostałem w wyniku awansu wewnętrznego, na który pracowałem blisko cztery lata spełniając się w różnych zespołach projektowych. Byłem świetnym pracownikiem, najlepszym z zatrudnionych, dlatego nic dziwnego, że szef zdecydował mnie awansować. Awans był dla mnie niczym zastrzyk z najlepszym i najmniej szkodliwym narkotykiem, który sprawił, że przez kolejne dwa miesiące przez moje ciało przelewały się fale euforii i dumy z osiągniętego sukcesu. Praca kierownika projektu dała mi poczucie władzy, ale i wrażenie, że mogę osiągnąć niemal wszystko. Podejrzewam, że przez parę pierwszych tygodni mojego menedżerstwa woda sodowa uderzyła mi do głowy, bo czasem zachowywałem się jak pan i władca całego świata. Na szczęście z czasem mi to przeszło.

Gdy po dwóch latach pracy kierownika projektu obowiązki project managera nieco mi obrzydły, kierownik projektu Gdynia, postanowiłem zacząć szukać czegoś innego. Nie spieszyłem się, dawałem sobie czas na znalezienie pracy idealnej. Dzięki moim uprawnieniom mogłem bez przeszkód wychodzić z pracy na dwie godziny, by móc spotkać się z potencjalnymi pracodawcami na rozmowie kwalifikacyjnej. Przez niemal rok poszukiwań dostałem kilka ofert pracy, jednak żadna nie odpowiadała moim oczekiwaniom. Dopiero ostatnio zaproponowano mi posadę kierownika całego działu projektowego w gdańskiej firmie i tą posadę przyjąłem.

Urlopowy relaks

W takie dni jak dziś – gdy wszystko układa się po mojej myśli, aktualny projekt zbliża się do punktu jego całkowitej realizacji, a za kilka dni rozpoczynam długi, dwutygodniowy i bardzo relaksujący urlop mam wrażenie, że wszystko w moim życiu ułożyło się tak, jak tego oczekiwałam. Od dwóch lat pracuję na stanowisku project managera w pewnej dużej, łódzkiej firmie, kierownik projektu Łódź. Praca, choć wymagająca, potrafi dać pozytywnego kopa i optymistycznie nastroić do życia. Lubię to, co robię, lubię pracować ze swoim zespołem i wspólnie dążyć do realizacji określonych celów. Nie mogę narzekać na swoje życie zawodowe.

Podobnie jak w pracy, tak i w życiu prywatnym układa mi się całkiem nieźle. Dzięki pracy kierownika projektu poznałam swojego męża, który był jednym z klientów firmy. Małżeństwem jesteśmy od dwóch lat i póki co wszystko układa się świetnie. Mąż jest szefem niedużej firmy związanej z branżą tekstylną, która od parunastu miesięcy coraz prężniej się rozwija. Mimo, że mój partner niemal cały czas siedzi w pracy i nadzoruje działanie firmy, udało mi się go nakłonić na tygodniowy wylot na Malediwy. Już się nie mogę doczekać!

Na urlopie na pewno naładuję baterie na 100% i do pracy wrócę zrelaksowana, wypoczęta, ale i pełna zapału i chęci do pracy. Tymczasowo, moje obowiązki przejął najbardziej ambitny pracownik z mojego zespołu realizacyjnego. Wszystko jest zapięte na ostatni guzik, a ja czekam na relaks!