Dokładnie za dwa tygodnie przyjdzie moment, w którym pożegnam się z pracą kierownika projektu, z którą związaną byłem przez ostatnie trzy lata. Project managerem zostałem w wyniku awansu wewnętrznego, na który pracowałem blisko cztery lata spełniając się w różnych zespołach projektowych. Byłem świetnym pracownikiem, najlepszym z zatrudnionych, dlatego nic dziwnego, że szef zdecydował mnie awansować. Awans był dla mnie niczym zastrzyk z najlepszym i najmniej szkodliwym narkotykiem, który sprawił, że przez kolejne dwa miesiące przez moje ciało przelewały się fale euforii i dumy z osiągniętego sukcesu. Praca kierownika projektu dała mi poczucie władzy, ale i wrażenie, że mogę osiągnąć niemal wszystko. Podejrzewam, że przez parę pierwszych tygodni mojego menedżerstwa woda sodowa uderzyła mi do głowy, bo czasem zachowywałem się jak pan i władca całego świata. Na szczęście z czasem mi to przeszło.
Gdy po dwóch latach pracy kierownika projektu obowiązki project managera nieco mi obrzydły, kierownik projektu Gdynia, postanowiłem zacząć szukać czegoś innego. Nie spieszyłem się, dawałem sobie czas na znalezienie pracy idealnej. Dzięki moim uprawnieniom mogłem bez przeszkód wychodzić z pracy na dwie godziny, by móc spotkać się z potencjalnymi pracodawcami na rozmowie kwalifikacyjnej. Przez niemal rok poszukiwań dostałem kilka ofert pracy, jednak żadna nie odpowiadała moim oczekiwaniom. Dopiero ostatnio zaproponowano mi posadę kierownika całego działu projektowego w gdańskiej firmie i tą posadę przyjąłem.
Dodaj komentarz anuluj odpowiedź